Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi anka88. Mam przejechane 27994.59 kilometrów w tym 235.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.97 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
pogodynek.plStatystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy anka88.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 59.00km
  • Teren 25.00km
  • Sprzęt Kross Lea F4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Cybiny i Arboretum w Zielonce

Wtorek, 3 maja 2016 · dodano: 04.05.2016 | Komentarze 0

Czas na majówkę w pięknej pogodzie... A jak! Swarzędz, godzina 13:40 spotykam się z Bożenką i Januszem pod swarzędzkim krzesełkiem.


Witaj majowa przygodo! (© anka88)

Udajemy się nad Dolinę Cybiny. Bardzo fajne miejsce. Dolina Cybiny chroniona jest w ramach sieci Natura 2000. Obszar ten charakteryzuje się bogatym zasobem roślin i zwierząt, które stworzyły swoje siedliska. To tak zwana "dzika natura". Dolina ma ok. 3 km długości i 300-700 metrów szerokości. Jej dno wypełniają rozlewiska Cybiny.


Dzicz (© anka88)


Połowy... (© anka88)


Dzisiejsi aktorzy :) (© anka88)


Zalesiony fragment Doliny (© anka88)

Po krótkiej przerwie udajemy się w kierunku Wierzonki, następnie odbijamy na Dębogórę i drogą leśną zmierzamy do Zielonki. Droga przebiega spokojnie... pod górkę i z górki, następnie pojawiają się ruchome piaski, potem znowu górka, ruchome piaski itd., itd. Wreszcie dobijamy do celu. Naszym oczom ukazuje się Arboretum leśne w Zielonce. Arboretum składa się z ok. 800 gatunków odmian drzew i krzewów, a na jego terenie odbywają się badania pracowników naukowych i studentów Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu (mojej dawnej uczelni).


Turyści zielonkowi :) (© anka88)

W Zielonce za długo nie zabawiliśmy, bo niestety, ale zaczęło kropić i zapowiadało się na burzę. A tak wyglądała moja mina, kiedy cholerne prognozy się sprawdziły... :)


Bez komentarza... (© anka88)

Nie było co długo czekać, trzeba było brać nogi za pas i uciekać... Dobrze nie wystartowaliśmy, a już zaczęło padać. Och, to było wkurzające. Droga powrotna prowadziła znowu przez las, zaczęło grzmieć, a my z kilometra na kilometr byliśmy coraz bardziej mokrzy. Nie obyło się oczywiście bez niespodzianek. Nawigacja w moim telefonie nagle się zawiesiła na krzyżowce w lesie. I pojawiło się pytanie: A gdzie teraz? To uczucie kiedy trzeba się zdecydować na jedną z trzech ścieżek leśnych jest bezcenne. Tradycyjnie obrałam zły kierunek, ale na szczęście nawigacja ocknęła się w odpowiednim momencie. 
Dojechaliśmy do Klin, gdzie przeczekaliśmy chwilkę pod wiatą. Niestety nie przestawało padać, więc jechaliśmy dalej. W Kicinie kolejna przerwa na uzupełnienie węglowodanów i jazda dalej. Apogeum radości osiągnęliśmy na ul. Janikowskiej. Tam to już zaczęło konkretnie gnoić (przepraszam za wyrażenie, ale inaczej tego nie można nazwać). 


"Ciągle pada..." (© anka88)


Gnoi... (© anka88)


Mi tam humor dopisywał :) (© anka88)

Byliśmy tak przemoknięci i zmarznięci, że nie było sensu czekać dalej, więc udaliśmy się na Bałtycką, a stamtąd już było blisko do domciu... Co prawda nie mojego, jednak zostałam tak gościnnie przyjęta, że czułam się prawie jak u siebie, za co bardzo serdecznie dziękuję moim współtowarzyszom.

Wielka buźka dla Was i do miłego :)

anka88

Kategoria 50-TKI



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!